"Znowu zapełniły się schrony". Cichocki o sytuacji w Kijowie

Dodano:
Bartosz Cichocki, ambasador Polski w Kijowie Źródło: PAP/EPA / ATEF SAFADI
Polski ambasador w Kijowie Bartosz Cichocki powiedział mediom, jakie nastroje panują w Kijowie po ostrzale miasta przez Rosjan.

W poniedziałek rano Rosjanie przeprowadzili ataki na miasta w całej Ukrainie. Rakiety spadły m.in. na Kijów, Lwów, Tarnopol, Żytomierz, Zaporoże i Charków. Według ukraińskich służb ratunkowych zginęło co najmniej 14 osób, a ponad 90 zostało rannych.

Znowu pojawił się strach

– Znowu zapełniły się stacje metra, schrony. Ludzie przypomnieli sobie, że poważnie trzeba traktować alarmy bombowe – mówił Bartosz Cichocki, polski ambasador w Kijowie, w rozmowie z radiem RMF FM. Dyplomata dodał, że od wielu miesięcy alarmy w Kijowie nie wywoływały już żadnego skutku, dlatego było to zauważalne.

Cichocki stwierdził, że noc w stolicy Ukrainy minęła spokojnie. – Natomiast od tutejszej 7:40 zabrzmiały syreny i ten alarm bombowy nadal trwa. Chociaż jak donoszą media, tym razem celem rosyjskich rakiet jest nie Kijów, ale Odessa i Winnica – relacjonował.

Cichocki: Rozpoczęła się nowa faza wojny

Polski ambasador wyjaśniał, że Ukraińcy są świadomi tego, że wojna nie toczy się o jedno czy drugie miasto. Jej celem, jak podkreślał, jest "zniszczenie państwa ukraińskiego, rzucenie go na kolana, przejęcie władzy, ustanowienie marionetek". Ponadto, Cichocki zaznaczył, że rozpoczęła się nowa faza wojny. Rosjanie zmienili taktykę, a ich ataki są wymierzone w sieci dystrybucji i produkcji prądu elektrycznego. Chcą spowodować odpływ ludności.

– Wydaje mi się, że Ukraińcy raczej pokazują swoją determinację. Też trzeba rozumieć, że to, co się wczoraj wydarzyło w Kijowie, cały czas się dzieje w Zaporożu, Dnieprze, Charkowie i Ukraińcy może inaczej niż słuchacze w Polsce i na Zachodzie, cały czas śledzą te informacje. To okrucieństwo, brutalność - jeśli można do niej w ogóle przywyknąć - to tutaj inne wywołuje wrażenie – zauważył dyplomata.

Źródło: RMF 24
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...